Opis forum
Oślepiające słońce powoli poczęło budzić do życia nieco zmęczoną kobietę, dla której podróż ta z zakończeniem w zimnym jeziorze była nie tyle intrygująca co nieistotna. Nie wiele się namyślając wstała z klęczek i ruszyła wolnym, niespiesznym krokiem w stronę brzegu, w końcu co tam może ją czekać prócz zgraji jakichś bandytów? Gdy w końcu stopy jej lądu dotknęły ciemne oczy Beatrice poczęły lustrować otoczenie, które roztaczało się wokół kobiety w całej swej pełni. Nie, nie można było nazwać tego miejsca rajem czy wyspą szczęśliwych ale było w nim zapewne coś tajemniczego i niewyjaśnionego. Tak, to było dobre określenie, pomyślała zanim zdała sobie sprawę, że tak naprawdę jest tu całkiem sama. W którą stronę iść? Kogo o drogę zapytać?
Nie mogła pozwolić sobie na chwilę zwątpienia w swoje umiejętności łowcy ale przyznać musiała że póki co była bezbronna. Ciężkie westchnienie dobyło się z jej gardła po czym drobne dłonie zacisnęła w pięści mówiąc sobie, że da radę.
Offline
Oczy łowcy zobaczyły trzy pary odcisków. Jedne były dość głębokie, lecz małe, ale na pewno należały do kobiety...Drugie niemal tak rano głębokie były znacznie większe, zaś trzecie były ledwo wiedzialne i były pośrodku tej trójki. Po lewej ujrzałaś prawie otworzoną skrzynkę, a na wprost Ciebie było jedyne wyjście z tego miejsca-wydeptana ścieżka.Miejsce to było zielone od trawy i kolorowe dzięki kwiatom. Wydawało sie bezpiecznie.
Offline
Wydawało sie niemal dla każdego bezpieczne i spokojne jednak, w niektórych takie obrazy budziły niepokój, często dobrze ukrywany.Być może była to tylko maska Kolonii, świata więźniów i...czego?Na pewno niczego dobrego tutaj nie było, być może poza możnością byciu w samotności, lecz niektórym To wydawało się jeszcze gorsze...Tarcza słońca leniwym krokiem zbliżała sie na szczyt nieba, ogrzewając co raz bardziej swiat po chłodnej i ciemnej nocy.
Offline
Słońce znikło za chmurami i można było zauważyć, że wszędzie dookoła błyska się-każdy wiedział bo to było, Magiczna Bariera, czyli kraty ,przez które nikt nie umie przejść i raczej nikt nie bedzie umiał, bowiem bariera została stworzona przez znakomitych magów uwięzionych obecnie w Górniczej Dolinie.
Offline
Od razu zwróciła uwagę na wydeptane ślady. Poczuła się jak ryba w wodzie. Schyliła się nad nimi by móc ocenić kto prawdopodobnie tędy mógł przechodzić, oraz jak dawno to było. Pary trzech stóp. Jedna zapewnie należała do kobiety, druga do mężczyzny a trzecia...do kogoś lekkiego. Beatrice zdawała sobie sprawę, że dziecko to być raczej nie mogło, zresztą kogo to teraz obchodzi? Kobieta stwierdziła, że ruszy właśnie tym tropem. Być może dokądś ją to zaprowadzi. Uniosła twarz w stronę nieba uśmiechając się przy tym. Już miała iść przed siebie gdy wzrok jej na skrzynce spoczął. Żwawym krokiem podeszła do niej i schyliła się próbując ją otworzyć. Może w środku znajdzie coś co przyda się jej podczas tej podróży w nieznane? Doskonale wiedziała, że mimo wrażenia bezpieczeństwa jakie sprawiało to miejsce była zagrożona. Wszędzie czaiło się zło i jeszcze raz zło.
Offline
Ślad był świeży, może sprzed 20 minut...może dłużej, może krócej. Nie byłaś świadoma, że ktoś z uśmiechem Cię obserwuje.Skrzynia była przez kogoś poruszana przez kogoś i otworzyła się z donośnym i nieznośnyn skrzypiemień ukazując kilka przydatnych rzeczy...Był tutaj Sztylet, wino, woda, porcja ryżu i bryłka rudy, która jak się dowiedziałaś w więzieniu była walutą Kolonii. Na samym środzie był stary kubek. Nagle...
Offline
ktoś dotknął twego lewego ramienia i usłyszałaś przyjemny głos należycy do mężczyzny.
-Witaj, dopiero tutaj wylądowałaś, a już wpakowałaś sie w kłopoty?Kolejna niewolnica Gomeza?-Zapytał bez śladu ironii w głosie owy męski głos. Ta ręką, którą miał na twoim ramieniu wyciągnęła się, by pomóc Tobie wstać. Widać tamten mężczyzna miał trochę kultury. Ręką była mocno opalona, a włoski były czarne. Więc można było się domyślić, że ma czarne włosy.
Offline
Mężczyzna nic już nie mówił, a ręką cały czas czekała w pogotowiu, a człowiek ciągnął dalej-Jestem Diego i przyszedłem złożyć Ci propozycję, na pewno wartą twojego czasu jeśli miałabyś jakiekolwiek wątpliwości, lecz mam nadzieję, że ich nie miałaś, nie masz i nie będziesz miała...-Mówił męski głos należący do owego Diega.
Offline
Jakże bardzo była zadowolona gdy znalazła owe przedmioty w skrzyni. Pozbierała wszystko uznając, że przedmioty te mogą się przydać. Tak, więc gdy tylko ktoś dotknął jej ramienia i wypowiedział słowo 'niewolnica'. Jego kultura wcale jej teraz nie interesowała, choć była rad, że nie jest to kolejny typ z pod ciemnej gwiazdy.
- Nie jestem niczyją kochanką, niewolnicą czy jak ty to nazywasz. - odparła wstając z ziemi, tym samym lekceważąc jego pomocną dłoń.
- Owszem, oferty twej mogę wysłuchać, jednak czasu mam niewiele, gdyż znalezione przeze mnie ślady mogą mnie zaprowadzić do równie nowych więźniów co ja. - uśmiechnęła się chowając sztylet w cholewie prawego buta.
- Co więc proponujesz? Jakie rady mi dasz? - zapytała spoglądając na swego rozmówcę. Dopiero teraz dokładniej przyjrzała się owemu mężczyźnie. Cóż, nie wyglądał jak łotr jednak tak do końca nikomu nie wolno ufać... Westchnęła czekając na odpowiedź.
Offline
Miał na sobie dość dobrą, a na pewno elegancką zbroje, wykonaną zapewnie ze skóry i żelaza. Miał pogodny uśmiech i rzekł spokojnie.
-Chcę byś dołączyła do Starego Obozu, a przynajmniej tam doszła...a te ślady to pewnie podążają w podobnym kierunku. W obozie uważaj na niektórych ludzi, którzy będą mieli Cię za nic, a Jutro przyjdź do mojej chaty nieopodal północnej bramy, niemal na przeciw wejścia do wewnętrznego pięścienić jest mòj dom...
Offline
Więc jak bedzie?Idziesz czy nie?Ja tutaj i tak zostaje...-Wytłumaczył nieznajomej kobiecie patrząc na nią swoimi oczyma i czekając na jej ruch. Zapamiętał, że kobieta schowała Sztylet do buta, To kiedyś może okazać sie bardzo ważne, chociaż nie zamierzał wpadać z nią w konflikt.Co to to nie!Tymczasem słońce wybijało się powoli na szczyt, zaczęło Ci być gorąco, a jezioro było chłodne...Zaczął wiać silny wiatr w stronę, w którą idziesz.
Offline
Wiatr zaczął niszczyć ślady, a w dali ujrzałaś kolejne ślady, prowadziły do wyjścia z Placu Wymian, lecz być może Diego Cię skłamał...Tego nie wiedzialaś, lecz wiedzialaś na pewno, że obojętnie od twej decyzji dowiesz się-Dam Ci zadanie, Tobie i być może tamtej kobiecie, która krzyczała na średniego wzrostem mężczyznę, żeby pomógł olbrzymiemu chudem. Ta kobieta zwała się Magdalena, a o tym wysokim mówiła Cuba. Nie ziem jak tamten miał na imię...
Offline
Uśmiechnęła się słysząc słowa mężczyzny. Nie ważne było czy mu wierzy, czy też nie. Wysłuchała go uważnie po czym skinęła głową dając znać że wszystko zrozumiała.
- oczywiście, że ruszę w tamtą stronę oraz, iż wstąpie do ciebie po owe zlecenie. - rzekła spokojnie wpatrując się w znikające ślady. Poznając imiona innych więźniów uśmiechnęła się do swym myśli. Jakże głupi musieli być aby zdradzać tak szybko swą godność. Ileż można na tym stracić. Nie miała zamiaru ustępować owej kobiecie przy wykonywaniu zadania gdyż dla niej była ona zbyt słaba i głupia. A ten chudy...brak słów. Wzruszyła ramionami po czym powoli potrząsnęła głową. - w takim razie do zobaczenia - rzekła na pożegnanie po czym ruszyła tropem trójki więźniów by ich dogonić. Tropiąc ich ślady czuła się jak za dawnych lat tyle że oni nie byli jej ofiarami. Jeszcze nie byli...
Offline
-A więc do doznaczenia w Starym Obozie-Ryknął Diego, kiedy spostrzegł, że szybko odchodziłaś. Idąc śladami napotkałaś w końcu pole walki, zielona trawa była mokra od krwi ścierwojadów. Pośród tych czterech martwych stworów latały muchy, widok przyciągnął tez pewne młode zwierzę, kretoszczura, pulchnego i...uśmiechniętego?Mimo, że byłaś blisko potwór nie atakował, do czasu. Wydał załosny ryk i z owym na ustach ruszył do powolnego biegu...
Offline