Opis forum
Markus uśmiechnął się i wszedł raźnym krokiem do obozu w którym ukazało sie mnóstwo domów.
-Będę do Ciebie mówić Koalia, nieznajomo-mruknął do Ciebie, a jakiś brudny mężczyzną w brudnym brązowym stroju podobnym do twojego przybiegł tutaj i rzekł do Ciebie.
-Cześć...Jesteś tu nowa?Na mnie mówią Wrzód.Przyłącze się do Ciebie, dobrze?-Jego żółte zęby wyszczerzyły się do Ciebie w miłym uśmiechu, a Markus będący z przodu zaśmiał sie udając kaszel.
Offline
Wrzód obrócił się do Ciebie z tym samym żółtym, lecz miłym uśmiechem.
-Cześć, jestem Wrzód, a ty?Jesteś nowa?Mogę się do Ciebie przyłączyć?-Zadał podobną serię pytań jak w przypadku tamtej kobiety.Jego zielone oczy patrzyły można, by napisać uśmiechnięte.On zawsze był uśmiechnięty, kiedy chodziło o towarzystwo, a teraz właśnie o to chodziło więc był zadowolony. Markusa ciekawiło, czy kobieta wezmie ze sobą Wrzoda.
Offline
Spojrzała na Magdalenę po czym roześmiała się.
- Nie Bella, a Beatrice. Tak właśnie mam na imię. A jeżeli zaś chodzi o zaufanie to nikt nie będzie mówił komu mam ufać a komu nie. Widzę, Magdaleno że nie przepadasz za moim towarzystwem, tak więc nie będę ci się narzucać. Zaś czy będę należała do waszej drużyny czy nie to chyba decyzję powinien podjąć Markus. - zwróciła się do owego mężczyzny. - możecie mówić mi Beatrice. - następnie na jakiegoś nieznanego mężczyznę spojrzała, co Wrzód na imię miał.
- Niestety nie pracuję z takimi ludźmi jak ty...chociaż może wskazałbys mi jakiś dom na nocleg oraz dom Diego, wszak mam się do niego zgłosić. - czując że grupa jej nie chce musiała szukać jakiegoś zabezpieczenia, tak na wszelki wypadek.
- Więc mam odejść czy zostać z wami Markusie?
Offline
Markus spojrzał na kobiety i rzekł:Choćmy razem, pewnie i tak się rozdzielimy, bo są trzy obozy...Ty też spotkałaś Diega?-Zapytał, po czym poszedszedł do Magdaleny i złajał ją cicho.
- Ona mogła zostać przez kogoś zdradzona i po takim czymś trudno zaufać.Musisz jej dać czas!-Mruknął do niej i krokami podszedł do uśmiechającego sie Wrzoda.
-Tak...Chata Diego jest tam-Wskazał palcem na dom nieopodal ogniska, gdzie siedział cień i dwóch Kopaczy.
Offline
Markus skinął głową, po czym odezwał sie do Wrzoda.
-Przyjacielu, gdzie jest targ?Widzisz, chcemy handlować-Mruknął i spojrzał na trzech kompanów. Cuba był dla niego cichy i mało konfliktowy, To dobrze, może być jego towarzyszem. Kobiety zaś zawsze się sprzeczają.Miał tylko nadzieję, że nie będą okazywać tego w walce i nie zabiją się...Wrzód zaczął iść prowadząc Was i pytając się.
-Za co trafiliście do Kolonii, ja za bardzo lubiłem zwierzęta...
Offline
Markus zdziwił się i oddalił się.
-Niestety, nie mogę zdradzić mojego niewielkiego przewinienia...-Rzekł uśmiechnięty Markus i spojrzał na kobiety-a wy?
Zapytał je, bowiem znał tylko przestępstwo Cuby...Przeszliście koło łysego i z wąsem, cienia w takiej samej zbroi jak Wasz znajomy, Diego.
Offline
Nie okazała po sobie żadnych emocji. Skinęła tylko głową Markusowi i spojrzała jak ten szepce coś Magdalenie. Po chwili wraz ze swymi kompanami ruszyła za prowadzącym ich Wrzodem.
- Tak, również spotkałam Diego. Skoro i wy go spotkaliście na swej drodze, to zapewne jest on kimś w rodzaju drogowskaza pokazując nam odpowiednią trasę i dając jakieś pierwsze zlecenia. - przerwała na chwilę, gdyż wyznanie Wrzoda było bardzo dziwne, zresztą jak cała jego osoba. Z początku nie odpowiedziała na zadane pytanie, które było skierowane do niej i do idącej nieopodal kobiety. Właściwie to nie miała zamiaru komukolwiek zdradzać czegokolwiek ze swojego burzliwego i pełnego przygód życia. Tak, więc pokręciła tylko głową i spojrzała przed siebie wbijając wzrok ciemnych oczu w jakiś bliżej nieokreślony punkt.
- Cóż, każda historia jest inna. Każdy popełnił inne błędy, i każdy może chcieć zatrzymać swoją przeszłość dla siebie. - odparła z pewną dozą pewności siebie w głosie.
Offline
-To prawda...-Zaczął Markus, lecz nowy przyjaciel imieniem Wrzód wtrącił się.
-Tam są dwa domy. Ja mieszkań niedaleko koło kucharza, jak bedziecie tam chcieli spać to chętnie Was przyjmę-Wytłumaczył i stał.Jedna chata miała baldachim ze skóry jakiegoś potwora, druga zaś ławkę.Markus przerwał swoje i Wasze rozmyślania.
-Ja i Cuba będziemy mieszkać tam w chacie, przed którą stoi w ławce, a Wy zajmujęcie ten drugi, zgoda?
Offline
Użytkownik
-Możesz sobie wziąść Markusa, ale mnie nie przekonasz tak szybko... A ty Cuba? Wierzysz jej? Wtargnęła się do naszej grupy niespodziewanie i to za sprawą ów pozostawianych przez nas śladów. Gdyby ona ich nie załważyła nie byłoby jej tutaj - nie zważałam na słowa, które mówię. Nie obchodziło mnie czy je dosłyszała czy nie. Już taki miałam charakter i tyle. Nie umiem pogodzić się z tym , że jakaś nowa osoba wkracza na budowaną przez nas więź przyjaźni. Chciałam ją sprowokować i zmusić do tego, by z własnej woli odeszła od nas.
-To jest długa historia, a zaczęła się tak... Była burzliwa noc, a deszcz opadał na ziemię z niewiarygodną szybkością. Pomimo to byłam na dworze, stałam i patrzałam się na piękne otoczenie. Nagle poczułam niebezpieczeństwo. Jakiś obcy zdrajca biegł w moją stronę z wyciągniętym i naostrzonym norzem. Szybko odebrała mu nóż, ale dotykając ostrza mocno zraniłam się. Pochwyciłam nóż do drugiej ręki i aż syknęłam z bólu. Po długiej walce nóż był zakrwawiony, a mężczyzna martwy. Położyłam nóż, a deszcz skończył za mnie robotę - zamazał ślady dotyku mojej ręki. Miesiąc później zaczęła budzić się we mnie dzikość, która nie była kontrolowana. Pewnej nocy odczułam zagrożenie życia. Byłam otoczona przez ludzi z mieczami. Miałam przy sobie sztylet. Dzikość się we mnie obudziła. To była nagła i niekontrolowana przezemnie siła. Zapadłam jakby w hipnozę, z której nie umiałam się ocknąć. Dopiero po walce wróciła mi świadomość i nic nie pamiętałam. Widziałam leżących, a ponadto całych zakrwawionych ludzi i sztylet.. ten sztylet, który na sto procent mógł zdradzić mnie. Był on cały zakrwawiony. Nie zdążyłam go schować, kiedy nagle zemdlałam - zakończyłam swoją opowieść z wielkim naciskiem.
Czekałam, aż Bella coś powie....
Offline
Ona wtargnęła, lecz ty szkodzisz-zauważył spokojnie Markus-kiedy przyszła powiedziała coś o Was, lecz nawet nie znała Was.Za kogo się uważasz, by nastawiać wszystkich przeciwko wszystkich.Skąd wiesz jakie może mieć ta kobietą?Oceniasz wszystkich po jednym słowie i spojrzeniu?-Zapytał atakując Magdalenę jej własną bronią.Domyśliał się, że kobieta, którą broni nie jest dobra, ale póki co chciał sobie ''pogadać''...
Offline
Użytkownik
-Ja szkodzę? Ja..? Ona bardziej szkodzi.... i widzisz? Wcześniej mnie lubiałeś, a teraz do mnie z bronią. O Nas powiedziała mówisz? Wiesz sobie jej. Nie zależy mi na Tobie. Teraz uważasz, że to TY jesteś głową dróżyny? Tak? To przecierz TY wpadłeś kiedy ja i Cuba gadaliśmy... Nie nastawiam nikogo tylko nie akceptuję jej. Taki mam charakter. Trudno... Nie oceniam nikogo po słowie tylko po nastawieniu. Jeżeli ona nie wierzy NAM to po co my mamy wierzyć JEJ? - byłam zła... przez kobietę teraz się kłócimy zamiast szukać noclegu. Chciałam by jak najszybciej zniknęła.
Offline
Beatrice słuchała opowieści Magdaleny jednym uchem drugim zaś wsłuchiwała się w rozmowy przechadzających się w pobliżu mieszkańców. Nie żeby opowieść nie wzbudzała żadnych emocji lecz słowa te mogły opisać nieco charakter tejże Magdaleny. Beatrice nie miała zamiaru czegokolwiek do niej mówić oceniając tym samym jej historię. Uznała, że jedno słowo skierowane w stronę tej kobiety może wywołać jakiś kolejny zgrzyt, a póki co były na siebie skazane - miały ze sobą mieszkać, przynajmniej jakiś czas. Westchnęła spoglądając na Markusa, który stawał w jej obronie. Zapewne nie robił tego bezinteresownie. Być może bawiła go ta wymiana zdań, gdzie Magdalena mówi, a Bea milczy. Być może zamierza utrzymywać z nią kontakty, widząc w niej kogoś, kto potrafi coś więcej niż...inni.
Wzruszenie ramion zakończyło jej rozmyślanie i skierowało myśli na inny tor. Kimże musiała być ta Magdalena skoro wpadała w dziki szał i mordowała być może niewinnych ludzi? Nie wiedziała, miała jednak nadzieję, że wiedzieć nie będzie musiała, gdyż w przeciwnym razie...wyjrzy zza okna Cień...
Offline
-Kto zauważył ścierwojady?Teraz byś już zgniła, albo była byś w żołądku tego potwora?Kto powiedział, że Cię lubiłem i kto powiedział, że teraz Cię nie lubię?Kto?Cuba zostajesz z Magdaleną, czy idziesz ze mną?A Tobie Magdaleno dziękuję za zniszczenie naszej zgranej kompanii.Nie mogę walczyć u boku z osobą, która jest...-nie dokończył tylko rzekł-Cuba, mam do Ciebie kilka pytań na które ty znasz odpowiedź.Chodź To chaty...
Offline
Administrator
Szedłem z Markusem do chaty, patrząc na Madalene z pogardą i obżydzeniem. Rzekłem do niej:
-Lepiej uważaj co mówisz, bo inaczej tu nie przeżyjesz - powiedziałem Magdalenie i odrazu się odwróciłem.
Offline
Skinął głową Markus z aprobatą.
-Były z nami sprzeczki, lecz chciałbym byś uważał na Magdalenę, bowiem jest ona dzika i może usiłować Cię zabić.Przy najlepszej okazjì uciekniemy od niej jeśli nie zmieni swego postępowania-przekł-po twoich słowach domyślam się, że jesteś że jesteś po mojej stronie?-zapytał dla pewności.
Offline