Markus - 2010-01-12 16:33:52

Markus skinął głową mówiąc:
-Cuba jest na to znakomity-rzekł wiedząc, że Cuba nie znając finezjii jest znakomity do tego zadania, w którym można stracić niestety życie, lecz miał nadzieję, że nic nie stanie się Cubie, ponieważ kto załatwiłby tę robotę następnym razem?Trzeba zadać inne pytanie, jak poradziłby sobie z Beatrice z dziesięcioma potworani bez jakiegoś tarana bojowego, który zamiesza w szeregach wroga.

Markus1 - 2010-01-12 17:06:58

Jeden kreto szczur wyszedł na chwilę, lecz zawrócił z charakterystycznym dla tej rasy chrząknięciem takim jak u świni...Był to zwiadowca?Przecież te potwory nie są tak inteligętne, by mieć zwiadowców.Ba, nie są na tyle mądre, by mieć przywódcę.To jest po prostu stado, które jest, by bronić się razem.Po nic innego.Po prostu tylko po to.

Beatrice - 2010-01-12 22:00:06

I jej spojrzenie przesunęło się po Cubie jakby potwierdzała myśli swoje i słowa mężczyzny. Jednak jej wzrok spoczął następnie na stworzeniu, które ni to niepewnie ni to wyraźnie ciekawsko wystawiło ryj poszukując...no właśnie czego szukając? Informacji o wrogach? To byłoby nieprawdopodobne, gdyż istoty te nie należały do inteligentnych. Fakt ten okazał się bardzo ważny w jej rozmyślaniu.
- Dziwne... - odparła w zamyśleniu.
- Cóż, bardzo dziwne.- powtórzyła raz jeszcze tym razem głośniej kierując słowa te ewidentnie do Markusa, sądząc, że i on czuje, że jest coś nie tak.
- Czy to normalne w ich wypadku? Przecież one nie potrafią ułożyć żadnej taktyki. Kierują się działaniem a nie myśleniem.

Markus - 2010-01-13 14:07:47

-Dziwne, ale te istoty jak mówisz nie są zdolne do taktyki, poza jedną, walczyć, a wrazie porażki uciekać.Bardzo dziwne byłoby to, gdyby nie to, że stwory te nie mają taktyki tak złożonej i można stwierdzić, że To przypadek-mruknął w odpowiedzi Markus.Był on logiczny i nie uwierzyłby w to, że potwór miałby w tym cel, gdyby nie te ślady, które TYLKO Markus i Beatrice.Był To odcisk stopy, jeden. Pozostałe były zapewne zatarte...

Markus1 - 2010-01-13 14:26:31

Potwór ponownie się wychylił i był bliżej Was.Zaczął kwiczeć i wycofał się, a Markus w tej samej chwili wyjął miecz-Cuba, do ataku!-warkną Markus patrząc To na Ciebie to na Cubę, który go zaczynał denerwować...Nic dziwnego, Cuba potrafii się dopasować do każdej sytuacji, ale jednak nie do tej, pomyślał Marku, który chciał już rozpocząć walkę.Chciał, by jego miecz ponownie był cały w krwi, ale nie potworów, lecz ludzi.

Beatrice - 2010-01-14 18:08:06

Irytacja powoli w niej wzrastała. Spojrzała na Cubę i pokręciła głową z niedowierzaniem. Zmysły poczęły się wyostrzać kiedy słowa Markusa zostały wypowiedziane na głos. W jego ręku pojawił się miecz...no właśnie. Beatrice westchnęła przeciągle i powoli zaczęła swój występ.
Ugięła nogi w kolanach i szybkim zręcznym ruchem wyciągnęła sztylet schowany w cholewie buta. Ciemne włosy zatańczyły wokół jej porcelanowej twarzy a oczy przeszyły potwora, który zaczął się wycofywać. Nie zamierzała odpuścić. Jej broń pragnęła poczuć smak krwi, pragnęła przeszyć serce owego zwierzęcia i odebrać mu jego nędzne życie.
Dla niej czas stanął w miejscu, wszelkie niepotrzebne dodatki jakimi stały się śpiew ptaków, szum drzew czy złote słońce poszły w niepamięć.
Postąpiła krok do przodu i ruszyła w stronę stwora. Dla wielu mogłoby się wydawać, że tańczy, że wprost unosi się w powietrzu niczym skrzydła motyla. Szybki kot ruszył w stronę zwierzęcia ze sztyletem w dłoni...

Markus - 2010-01-18 16:43:45

Zauważyłaś, że Cuba ruszył, a Markus obrócił się i widząc, że atakujesz mruknął spokojnie:
-Nie zapominaj o taktyce-przypomniał Tobie kompan.Nie schował Zardzewiałego Miecza tylko zaczął nim machać, lecz nie zbliżał się do Ciebie. Rozgrzewał się podczas, gdy ty ujrzałaś coś zdumiewającego:w Waszą stronę szło tuzin kretoszczurów...Było To coś niesamowitego, bo dlaczego druga grupa przybyła tutaj?Kolejne pytanie...

Markus1 - 2010-01-18 17:20:28

Markus zamyślił się, kiedy powiedział swe słowa i nie ujrzał niebezpieczeństwa.Cuba był już zbyt blisko jaskini, by zrezygnować i kto udzieli mu pomocy?Musieliście się zająć tą armią, by mieć czyste tyły...Cuba nie był uzbrojony...Musiał podołać wyzwaniu, w którym stawka To życie.Ty zaś jako jedyna widziałaś kretoszczury kątem oka, które zbliżały się powoli do Waszej dwojki.Przynajmniej tutaj jest otwarty teren.

Beatrice - 2010-01-20 14:51:12

Mogłaby przysiąść, że ziemia zadrżała pod jej stopami. Cichy stukot bardzo wielu kończyn odbijal się z uszach kobiety niczym grzmot oznaczający nadejście burzy. Latem oka zauwarzyła idącą wprost na nich grupę kretoszczurów. Próbując ocenić sytuację zapowiadającą się na tę, gdzie zakończenie nie bywa przyjemnym. Spojrzała na krótką chwilę w stronę Cuby i uznając, że jest bez szans krzyknęła do Markusa, by wyrwać go z zamyślenia, które wciągnęło go w swoje sidła.
- Za nami! - głos kobiety przyszył na wskroś czajacą się niby ciszę, będącą kłamstwem i złudzeniem, które tak miło łechta uszy. W stronę owego mężczyzny nie rzekła ni żadnego słowa jeno w stronę zmierzającej ku nim gromady spojrzała przygotowując się do starcia. Uginając nogi w kolanach mocniej zacisnęła dłoń na rękojeści miecza - A więc do dzieła. - mruknęła czekając.
Czekała tak, jak to robią dzikie sumy szykujące się do skoku na swą ofiarę. Czekała niczym posąg z marmuru - zero poruszenia, a w źrenicy odbijał się dawno zapomniany głód zwycięstwa, walki, adrenaliny.
Po prostu czekała kątem oka co jakiś czas zerkając na innych jej kompanów. Jednak już po chwili kiedy jej zmysły łowcy zostały na powrót otwarte skupiła swą uwagę na celu, który zmierzał w jej stronę oraz na tym co dzieje się wokół niej...
Do dzieła! - wszystko w niej krzyczało.

Markus - 2010-01-21 16:53:19

Kiedy usłyszał tok głos zamachnął się mieczem do tył jakby myślał, że To coś jest zaraz za nim. Kiedy uświadomił sobie, że to nie to spojrzał dalej i uśmiechnął się lekko mówiąc cynicznie-zastanawiam się, czy ta marna zapłata jest tego wart-rzekł i począł się wycofywać w stronę Cuby, dodając-Bedę nabierał i wiedząc, że To nie jest łatwa robota chcę nabrać rozpędu-wytłumaczył swą taktykę. Nie zamierzał wystawiać miecz przed siebie, bo potwory te są zbyt ciężkie, by je powalić za to zbyt wolne, by uniknąć cięcia z lewej lub prawej...Markus odbiegając wybuchną śmiechem. Ta zapłata była według niego i tak za mała.
Cuba był już przy samej jaskini, a na Ciebie nacierało ziele potworów, tłustych i różowych, z pozoru nie niebezpiecznych, a jednak.W fali zauważyłaś czerwony punkt.A może różowy?Kretoszczur, a może mieszkaniec pobliskiego obozu?W miarę powiększania się punkta mogłaś powiedzieć, żeto czerwony punkt. Wieloma trawa dziesięć metrów przed Tobą została dotknięta przez jedną ze stóp potwora, a Markus ruszył do ataku. Rozpoczęła się bitwa, twoją pierwsza w Kolonii, ale czy ostatnia?Oto jest pytanie.Trawa była bujna i ciemnozieloną, niebawem miała stać się łożem śmierci, dla którejś ze stron, miała być wyścielona czerwoną i piękną dla wielu krwią, lecz równie dla wielu ostatnio widokiem jaki w życiu widzieli.Słońce świeciło wrogom w oczy więc mieliście i tutaj przewagę.

Beatrice - 2010-01-22 17:31:58

I ona, sama Beatrice poczęła się zastanawiać, czy aby cena za wykonanie zlecenia była odpowiednia. Teraz, kiedy jej oczy widziały tyle przeciwników miała wielkie wątpliwości, które szybko dały jej jednoznaczną odpowiedź – cena była zbyt niska. Było już za późno na negocjacje mające polegać na podbijaniu ceny. Było również za późno na to, aby móc się wycofać.
Jedynym ich przychylnym przyjacielem w tym starciu było słońce, którego ogniste, złote promienie oślepiały potwory galopujące na trójkę kompanów. Nie miała co liczyć na swoją siłę, jedynymi sprzyjającymi czynnikami w tym jakże krwawym starciu miały być szybkość, zręczność i refleks. O tak, tych cech akurat jej nie brakowało.
Beatrice spokojnie dokonała oględzin stworzeń i gdzieś za nimi dojrzała coś co bardzo ją zdziwiło, wszak, co znaczyć miała ta czerwonawa plamka pędząca również tą samą trasą co zwierzęta? Czy nadchodziła pomoc czy ewidentna kropka nad „i” ich życia? Postanowiła niczego nie brać za pewnik. Wciąż czekała schylona mając ugięte nogi w kolanach, aby mieć jak najlepsze predyspozycje do skoku. Tak, zacznie od tego elementu, a potem liczyła na swoją kreatywność. Na wiele nie mógł się również przydać i ten sztylet, który wciąż w dłoni dzierżyła czując jak jego rękojeść, wcześniej chłodna, a teraz ciepła jak jej ciało, niby to błaga by użyć tego narzędzia mordu choć raz, niby to zawiera sojusz potajemny między sobą a pragnieniem przeżycia łowczyni.
Nie miała czasu na żadne refleksje, którymi raczyli się mędrcy lubujący się w filozoficznym podejściu do życia, nie miała również czasu na rozmyślanie nad tym kto przeżyje, a kto nie. Kogo będą chować pod stertą ziemi i kamieni? Nie miała nawet czasu na to by móc spojrzeć za siebie, w górę na słońce, na to, aby przysłuchać się świergotowi ptaków, szumowi drzew, w których tańczył kapryśny wiatr. Nie miała czasu na tak przyziemne sprawy, jakimi stało się to wszystko. W obliczu narastającej adrenaliny, nadchodzącej walki, która miała okazać się klęską dla którejś ze stron nie było czasu nad ckliwienie się nad sobą. Jedno było pewne – zwycięstwo będzie dla nich tym czym jest uczta dla bogów.
- Powodzenie. – szepnęła do swoich towarzyszy broni nie zastanawiając się nad tym czy w ogóle ją słyszą będąc równie zaabsorbowani nadchodzącą walką co ona.

Markus - 2010-01-23 13:58:41

Markus przebiegł koło Ciebie i wpadł w grupę potworów.Siedem styrow obróciło się w jego stronę i zaatakowało go. Został zamknięty w kółku i zaczął szarżować na jednego z różowych wrogów. W ostatniej chwili przeszkoczył nad kretoszczurem, lecz zachaczył o niego i upadł na zieloną i bujną zarazem trawę.Wypadł mu miecz.Nogi zaś przygniutł potwór, który dostał od Markusa butem w twarz i z jękiem zaatakował bezbronnego mężczyznę, który z całej siły brnął na przód.Z niewielkim skutkiem...
Beatrice
Na Ciebie najechało pięć różowych, grubych i tłustych zwierząt kwicząc jak świnie.Dwie z tych 'świń' skręciły na lewo i prawo rozdzielając się.Zauważyłaś, że właśnie w tej chwili Markus upada, a miecz wypada mu z dłoni.Czerwony punkt był na pewno człowiekiem w czerwonej zbroi strażnika.Stał nieopodal omijając pole bitwy Markusa i twoje, kierował się prawdopodobnie do jaskini.Miał czarne włosy i dość jasną kasynacje.Był to mężczyzna w wielu około 35 lat, tak można było ocenia po jego spokojnej twarzy.Jego zielone oczy skierowane były w stronę jaskini. Nie interesował się Wami, lecz najwyraźniej
jaskinią i Cubą. Miał na imię Nek i należał do straży.Wysłał go tutaj niejaki Zły, jeden z wpływowych cieni, dzięki którym można należeć do cieni.

Beatrice - 2010-01-24 14:14:04

Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki wszystko ruszyło swoim własnym, nienaruszonym rytmem, który tak często w czasie bitwy bywa niby to inny za każdym razem, a jednak taki sam. I teraz było identycznie, jak od zalania dziejów.
Wrogowie, w postaci kretoszczurów, ruszyli wprost na towarzyszy broni pędząc zachłannie nie bacząc na konsekwencje. Jednak czy ktokolwiek z przebywających na tej polanie zastanawiał się wcześniej nad konsekwencjami?
Beatrice już je widziała. Były tak blisko. Słyszała głuchy jęk Markusa, a potem jego upadek. Słyszała, jak potwory przebierają swoimi tłustymi nóżkami, aby tylko dojść do celu. Dwoje z pięciu minęło ją zapewne coś planując, ale mimo wszystko pozostawała jeszcze trójka, która nie zamierzała iść w ślady swych towarzyszy. Kątem oka dostrzegła odzianego w zbroję mężczyznę. Protekcjonalnie minął ich pole bitwy kierując się pod jaskinię. Niech cię szlag, pomyślała kobieta mrużąc w złości oczy. Nie ważne. Musiała poradzić sobie sama, tak jak to było dawniej, tak jak to było do tej pory. Odliczała w myślach sekundy by móc odbić się od miękkiego podłoża jakim była soczystozielona trawa. Raz, dwa, trzy...i skok do góry. Beatrice wręcz uniosła r'e w powietrzu. Jej pięty uniosły się pierwsze, a zaraz za nimi w mgnieniu oka palce i cała jej postać porwana została w górę. Zamierzeniem kobiety było przeskoczenie tych paskudnych stworów ale nie miała pojęcia co będzie dalej. Sztylet trzymany w jej dłoni, gdyby miał usta oblizałby je zachłannie językiem czując unoszącą się w powietrzu adrenalinę i krew. Tak, on następny miał zostać użyty do potraktowania nim zwierzęta.
Arena walki, na którą zostali wpchnięci, jak w koloseum ofiary rzucone na pastwę lwów, tylko tym razem lwami byli oni, ludzie, którzy posiadali i waleczne i lwie serce rwące się do zwycięstwa i życia, odżyła mając zostać zalana morzem krwi.

Markus - 2010-01-24 15:45:45

Markus w ostatniej chwili wyrwał się i złapał za miecz jednak nie chciał już ryzykować...Nie chciał, ale musiał.Pierwszy z różowych stworzeń był już przy nim i wtedy mężczyzna wystawił przed siebie miecz.Potwór wbił się w niego, lecz pół tuzina znowu go zamykało w kółku.Jak on tego nie lubił.Odwrócił się.Błąd.Kretoszczur był ranny, a nie martwy. Zęby potwora złapały stopę Markusa, który ponownie upadł.Krzyknął z bólu, kiedy zęby zaciśnęły się na jego stopie.Swój miecz skierował wtedy w dół i tym razem zabił wroga.Właśnie w tej chwili pozostali przeciwnicy ruszyli na niego, a on, Markus, ranny w nogę nie miał żadnych szans na ucieczkę.Nie zamierzał się poddać.
Beatrice
Doskonale wyczułaś momęt i przeszskoczyłaś nad jednym.Drugi przebiegł koło Ciebie, a trzech wyhamował przed Tobą i kiedy upadłaś jego paszcza otwarła się i ruszyła w twoją stronę.W tyle zaś na pewno była dwójka ominietych przez Ciebie kretoszczurów.Mimo to dopóki się nie przewrócisz Masz przewagę wysokości.Ten grubasy mogą zaatakować najwyżej twój brzuch. Zawiał mocno wiatr przynosząc ochłodzenie Tobie i twym słabszym, ale liczniejszym przeciwnikom. Rywale kwiczęli jak świnie, które właśnie się ubija...
Cuba
Przybiegł do Ciebie strarznik i mruknął:
-Hej, pomogę Ci w walce z potworani.Chodź-ruszył szybko nie czekając na twą odpowiedź.Miał pewnie coś ważnego tam do załatwienia, ale teraz powinieneś walczyć i myśleć o walce, a nie o takich sprawach.Być może dla Ciebie nie przydatnych.Mężczyzna zniknął w jaskini.Teraz twoja kolej na pokazanie swych umiejętności w walce wręcz. Usłyszałes jak w jaskini rozpoczyna się walka oraz...krzyk bólu strażnika.

Bezimienny - 2010-01-24 16:50:25

Pobiegłem do jaskini ,aby walczyć.

Markus - 2010-01-24 16:56:21

W jaskini było jedenaście potworów z czego trzy ruszyły powoli na Ciebie, a pozostałe nacierały na nieznanego Ci z imienia mężczyznę.

Beatrice - 2010-01-27 19:50:18

Włosy zatańczyły wokół skupionej twarzy Beatrice kiedy to wzbiła się w powietrzu podczas swojego skoku. Czuła się taka lekka jak piórko porwane przez wiatr, czuła jego chłodne pocałunku na swych porcelanowych policzkach. Ciemne oczy kobiety triumfowały nad własnymi pragnieniami, które ciągnęły ją do walki bez granic. Musiała utrzymać odpowiedni szyk i wszystko wykonywać według przyjętego planu. Póki co nie było tu miejsca na chaos, który tak bardzo kubiak wkradać się do umysłu niszcząc perfekcyjne ruchy, osłabiając koncentrację wojownika.
Dziś Pani Łowca musiała mieć oczy wokół głowy. Nie mogła pozwolić sobie na żaden niepotrzebny ruch, na żaden mankament podczas bitwy. Dziś Beatrice liczyła na swoje umiejętności. Pragnęła perfekcji w każdym calu. Dziś. Zawsze.
Kobieta zadowolona ze swego przemyślanego kroku znalazła się z powrotem na ziemi. Widziała jak jeden z przeciwników ruszył w jej stronę obnażając swoje uzębieniem. Zdawała sobie również sprawę, że jej wrogowie nacierają także z tyłu, dlatego też wytężyła swój zmysł słuchu, aby nie być zaskoczoną podczas tego pojedynku...

Markus - 2010-01-29 15:20:18

Markus powstał szybko i starał się nie męczyć rannej nogi bowiem nie miał żadnych roślin uzdrawiających, a tym bardziej mikstur. Obrócił się do okoła na zdrowej nodze szukając jakiejś luki w ataku potworów. Znalazł ją. Jeden z potworów biegł szybciej niszcząc trochę więzienie Markusa. Kiedy potwór był już blisko ten wypchnął naprzód miecz i omal nie trafił kretoszczura, który To skręcił i przebiegł nieszkodliwie obok Markus. Ten ruszył wolną teraz drogą, by uciec z połapki w jaką spadł. Musiał wygrać, bo wstyd było mu zginąć w walce z takimi przeciwnikami. Drogę zastawił mu jeden z tych obrzydliwych i tłustych stworzeń. Tak, tłustych i zapewne dobrych. Dzięki sztylecie Beatrice mogli wyjąć sporo mięsa z tak wielu stworzeń. Nie wracając uwagi na potwora szedł w jego stronę. Różowy był widocznie zadowolny i zaatakował, idź już jego wróg był blisko. Jego zęby jak i pysk zderzyły się z mieczem i nie wyszło mu to na dobre. Odskoczył od Markusa jakby się oparzył, a ten wykorzystał to i nie był już zamknięty w klatce. Te potwory to niezbyt inteligentne stworzenia, zdał sobie sprawę mężczyzna i obrócił się. Teraz stał przed nim jeden z kretoszczurów.
Beatrice
Usłyszałaś z tyłu chrapliwy oddech potwora, z przodu zaś nacierał kolejny z różowoskórych. Twoje oczy kątem oka dostrzegły jak nieznany strażnik wbiega do jaskini, a za nim rusza Cuba, z drugiej strony Markus walczył desperacko z siedmioma kretoszczurami, jednego zabił, a drugiego paskudnie zranił. Sam jednak też został zraniony. Ty też nie byłaś w najlepszej sytuacji. Z tyłu i z przodu atakują Cię potwory. Wiatr przestał szumieć. Poza Wami nie było żadnej żywej duszy w pobliżu, żadnego stała, czy żuka. Drzewa, które przed chwilą w oddali uginały się przed wiatrem teraz stały spokojnie obserwując Wasz pojedynek. W tej chwili potwór z przodu był na tyle blisko, by zaatakować. Rykną żałośnie i zaatakował. Twoja intuicja, intuicja łowcy, powiedziała Ci, że z tyłu również potwór Cię atakuje.

Bezimienny - 2010-02-01 12:24:21

Podszedłęm do Markusa, aby mu pomóc w walce z kretoszczurem.

Markus - 2010-02-01 13:12:56

/Hej, jesteś w jaskini, a nie koło Markusa.Zaatakowały Cię kretoszczury w tej jaskini...Czytaj co się Tobie odpisuje.../

Bezimienny - 2010-02-06 09:47:40

Zaczołem atakować kretoszczury. Pierwszego próbowałem uderzyć w głowę, aby go ogłuszyć , i gdyby tak się stało to popchnąbym go na drugiego kretoszczyra.

Beatrice - 2010-02-06 18:14:30

Gdzieś z tyłu, za jej plecami czaił się wróg. Tak samo było przed nią - jeden potwór biegł wprost na przygotowaną do bólu kobietę. Traf szczęścia. Uśmiech losu. Inaczej nazwać nie mogła takiego zbiegu okoliczności, który miał miejsce właśnie tu i teraz. Złośliwy, pełen satysfakcji uśmiech błąkał się na pełnych wargach Beatrice. Dłoń mocniej zacisnęła się na rękojeści sztyletu niby to udając, że zaraz, że w najbliższym momencie owe narzędzie mordu pójdzie w ruch. Nie, łowczyni miała całkiem odmienną strategię działania, koncepcję wymyśloną na poczekaniu, inną niż ta, której zapewne spodziewają się te stworzenia. 
Nasłuchiwała w skupieniu, tego co dzieje się za nią, koncentrując się również na tym, co dzieje się wokół i przed nią. Czekała po prostu na odpowiedni moment. Myśląc, że taki się właśnie trafił odskoczyła w bok robiąc przewrót na ziemi, a następnie przyjmując pozycję na zgiętych w kolanach, pełnych gotowości nogach i oczami głodnymi, rządnymi zwycięstwa. Sekundy. Tylko tyle trwała cała jej akcja. Rozejrzała się uważnie spoglądając na swych towarzyszy, którzy równie dzielnie, jak ona walczyli o utrzymanie pozycji. Dopiero teraz jej wzrok padł na stworzenia, od których odskoczyła. Zastanawiała się czy zderzyły się ze sobą tracąc przy tym równowagę.

Markus - 2010-02-08 23:13:37

Markus odskoczył w ostatniej chwili i zamachnął się mieczem trafiając stwora, który ryknął głośno.Rana była poważna, nawet bardzo co spowodowało, że zabójca zmienił swoje plany. Nie uciekał, postanowił zaatakować. Potwór cudem uniknął ataku. Kolejny kretoszczur dobiegał już do Markusa, który został zepchnięty do defensywy.Kolejne dwa potwory zbliżały się do Markusa, który ponownie był w złej sytuacji. Nie podobało mu się to, lecz wiele rzeczy mu się nie podobało. Mało kiedy walczył z kretoszczurami i teraz pokazywał to w walce. Nie znał się za dobrze na tych potworach, umiał tylko podstawy. Zabijał ludzi, albo wilki i cieniostwory dla ich skóry. Kilkakrotnie zabijał pełzacze co było mniejszością w jego zleceniach od myśliwych, którzy dobrze płacili zresztą co Markus zapamiętał najlepiej. Zabije kogoś ze Starego Obozu, bedzie szukał właśnie takiego zadania. Wkrótce poznają Markusa, a raczej człowieka o imieniu Markus. W tej chwili pomyślał o Magdalenie, która była miłą osobą mówiącą, że się polubili co było kłamstwem. Ona i Cuba mu zaufali, on nie. Cuba wydawał mu się normalny, a kobieta imieniem Magdalena nie. Nie pasowała tutaj. Była młoda i dziwnie dobra, a jednak zabiła dziesięciu ludzi. Ironia losu. Kiedy tak myśli ogarnęły jego umysł potwór zaatakował, a Markus wyrwał się z rozmyślań. Wrócił do walki.
Beatrice
Wyczułaś momęt, okazało się, że z tylu biegły dwa potwory. Jeden z nich uniknął czołowego starcia i zatrzymał się. Obkrążyło go niebiesko-białe światło, a po chwili znikło. Na miejscu potwora stał uśmiechnięty złowrogo mężczyzna. Potwory były zdezorientowane, nie wiedziały kogo atakować, lecz zdecydowały zaatakować Ciebie. Mężczyzna miał na sobie czarną, elegancką koszulę i spodnie, a do brązowego pasa przypiety miał jakiś miecz.
-Jeśli północ stwory to ja Cię pokonam, a potem zginiesz-wybuchł śmiechem i odbiegł od potworów, by go nie atakowały. Przyglądał się tylko walce z bezpiecznej odległości.

Beatrice - 2010-02-10 09:44:16

Uśmiech satysfakcji zagościł na twarzy pełnej koncentracji i skupienia kobiety. Nic nie mogło jej zaskoczyć, a gdyby nawet tak było nie pokazałaby po sobie tego, tak znanego emocjonalnie podchodzących do spraw istotą, uczucia. Faktem było, iż przemiana jednego zwierzęcia w człowieka wprawiło ja nie tyle co z irytację lecz w zadowolenie, gdyż w końcu na horyzoncie pokazał się ktoś godny uwagi...przynajmniej Beatrice tak sądziła. A póki co, musiała uporać się z idącym w jej stronę stworem. - O tak, choć tu...bliżej - szepnęła złowrogo. Jej głos przeszył powietrze dudniąc w uszach, jak harmonijnie złożona, z powiązanych ze sobą elementów, kompozycja wygrywana na jakimś instrumencie muzycznym. Wciąż pozostawała w przyjętej wcześniej pozycji nie ruszając się ani o cal. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, iż każdy najdrobniejszy szczegół wpływa na powodzenie jej planu, wszak dla Beatrice liczyło się zwycięstwo.
- Widzę prosiaku, że masz więcej wrogów niż myślisz. - zaśmiała złośliwie kierując uwagę zwierzęcia na nieznajomego mężczyznę. W tym ułamku sekundy jej dłoń...odgarnęła z przyzwyczajenia kosmyk włosów za ucho.
Całą tą sytuację łowczyni uznała za strasznie żenującą, a wręcz uwłaczającą jej osobie. Ona, wielka tropicielka i łowczyni w jednej osobie, zabijająca z zimną krwią każdego, kogo obejmował jej zamiar, dziś musiała zmierzyć się z czymś tak karykaturalnym, jak owe stworzenia. Czuła się jakby grała na wielkiej scenie w jakiejś mało znanej komedii, będącej jednak tak zabawną, że nawet sami aktorzy buchali żewnym śmiechem. Oczy wojowniczki zwięziły się niebezpiecznie czekając na ruch ofiary rejestrując tym samym wszystko to, co działo się wokół niej.

Markus - 2010-02-13 10:43:50

Beatrice
Kretoszczur nie zwrócił uwagi na to co mówiłaś i zaatakował bezmyślnie, jak czynił to każdy z jego rasy. Był wolny i w jego ataku można było dostrzec wiele luk. Jeśli. by się dobrze wycelowało można by go zabić i mieć problem z głowy. Człowiek tymczasem wyjął zza pasa papirus i uśmiechnął się złośliwie.
- Przegrałaś śmieciu. - rzekł i roześmiał się chrapliwie, po czym zaczął odczytywać inkantacje zawarte w zwoju. Mężczyzna nie śpieszył się, lecz odczytywał zwój powoli i dokładnie. Widocznie nie za często to robił. Cały czas uśmiechał się pod nosem ironicznie zapewne będąc pewnym zwycięstwa nad Beatrice Laprice. Wiedział, że jeśli jemu się nie uda, to zrobią to kretoszczury, a później on je zabije i je oskóruje.
Markus widząc co się dzieje rzucił mieczem w stronę mężczyzny a ten uniknął ciosu przy okazj? niszcząc zwój.
-Niech Cię diabli, Markus, najpierw pokonam ją, a później bedę Cię torturował śmieciu. Tymczasem ty poczułaś potężny ból głowy. Przybyły do Ciebie smutne wspomnienia i wizje-twe tortury, śmierć Markusa, Cubę walczącego z masą potworów i uśmiech zwycięstwa Magdaleny. Zrobiło Ci się ciemno przed oczami, a różowy potwór się zbliżał.Czyżby to koniec, czyżby już nigdy nie będziesz wolna. A może zwyciężysz. Zależało to od twojej woli, woli łowcy, woli cienia, woli kobiety, woli Beatrice...
Markus
Uderzył nogąw potwora i Zawył z bólu, lecz uderzył kolejny raz i kolejny. Ignorował ból mimo iż wiedział, że nie wyjdzie to zbyt dobrze. Krwawił.

Beatrice - 2010-02-17 18:06:22

Mimo, że skupiła się na swym głównym przeciwniku, kątem oka obserwowała poczynania człowieka, który odczytywał coś ze zwoju. Jego puste i tak mało inteligentne słowa nie przypadły Beatrice do gustu i uznała, iż czlowiek ten musi tego dnia ponieść sromotną klęskę. Uśmiechając się do swych myśli, które rozświetlały wspaniałe zakończenie spotkania, czekała na kretoszczura. Nagle poczuła nieprzyjemny ból wdzierający się do jej umysłu, a przed oczami jawiła się ciemność. To wcale nie spodobało się wojowniczce. A teraz będąc osaczoną jej chęć przetrwania zwiększyła się, jej umysł począł walczyć z tą magią telepatii. Plan kobiety był następujący: najpierw odeprze atak z wewnątrz a potem zajmie się tym, co na zewnątrz. Tak, więc skupiła na jasnym punkcie, który gdzieś w swych myślach odnalazła i zaczęła przeć na przód, aby tylko wygrać.
Potrząsnęła głową, a kruczoczarne włosy zatańczyły wokół bladego lica, zaś z gardła wydostał się krzyk, Ale mimo to Beatrice wciąż walczyła.
- Niech szlag trafi tych mistyków od siedmiu boleści! - rzekła w zburzeniu napierając na ciemność. Moja siła woli jest bardzo wytrzymała i nikt jej nie złamie, powtarzała sobie w myślach tworząc tam rozmaite obrazy. Kiedy w końcu otworzyła powieki miała nadzieję, że będzie mogła wrócić do przerwanej walki. Mimo tej umysłowej rywalizacji ani na jotę nie zmieniła swej pozycji, była jak wyciosany z marmuru posąg, wszak miała pozbawić życia te czworożne zwierzę. Dłoń tylko jeszcze mocniej zacisnęła się na rękojeści sztyletu, aby siła uderzenia była mocna. Nogi ugięte w kolanach gotowe były do skoku bądź napierania na potwora. Brakowało jej jeszcze zwycięstwa nad nieznanym mistykiem, który zaatakował jej umysł.

Markus - 2010-03-20 09:36:28

Beatrice
Usłyszałaś głos, który śpiewał, a ból przemienił się w coś przyjemnego.
-Jesteś moim narzędziem kochana-głos powiedział, a później ponownie zaczął śpiewać i wydawało się, że już nigdy nie przestanie, kiedy udało Ci się otworzyć oczy. Tylko dwa z potworów atakujących Cię żyły, dwa, które zdołały uciec poza zasięg twego Sztyletu i Ciebie, gdy zostałaś opanowana przez telepatyczną więź z Kimś kto Tobie pomógł. Mężczyzna krzyknął ze złości, szukając drogi do Ciebie, ale zatrzymał się, postanowił zaczekać aż pozostałe potwory zginął. Nie zamierzał im pomagać, co to to nie! Splunął tylko na zieloną trawę uśmiechając się i dodając w sercu odwagi. Dwa różowe, grube potwory ruszyły na Ciebie z dwóch stron pokazując żółte, małe kły. Były głodne. Usłyszałaś wybie z jaskini, ale nie Cuby, lecz tamtego strażnika. Zaraz potem w odpowiedzi Markus krzyknął z bólu. Tobie szło najlepiej...Przynajmniej z tego co usłyszałaś, a usłyszałaś tylko dwa krzyki-Markusa i strażnika.
Cuba
Jakimś cudem twoje dłonie trafiły potwora, który wycofał się, w tej chwili strażnik zawył i został uwięziony pod trzema stworami co nie wyglądało najlepiej, ale cóż, ty cały czas mogłeś walczyć.
Markus
Markus walczył z trzema stworami, które go zaatakowały, pozostałe szukały miejsca do ataku. Markus był na nogach, a raczej na nodze. Ranna noga weszła do pyska jednego z kretoszczurów i zniszczyła mu szczękę, a Markus kolejny raz krzyknął z bólu-Cholera!-podsumował patrząc jak ranny potwór ucieka, a wraca z jednym z kompanów. Już czwórka atakowała znanego na kontynencie zabójcę. Markus nie rzucił się do ucieczki, w stronę rzeki, do ktorej potwory nie wejdą, a on poczuje się bezpieczniej; nigdy nie był honorowym wojownikiem, bo po co?

www.sp34rocznik2010.pun.pl www.gieramy.pun.pl www.techpoland.pun.pl www.se-graffiti.pun.pl www.evilofkillersdb.pun.pl